25 stycznia 2016

Rozdział 25


Julka:

  Leżałam spięta w jego ramionach. Nie potrafiłam się rozluźnić. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. On zdecydowanie powinien się leczyć o ile już wcześniej tego nie robił. A może jest jakimś zbiegiem z szpitala psychiatrycznego ? Nie mogę tak bezczynnie leżeć tu do rana. Musi być jakiś sposób, aby uciec.  Mijały
minuty, A może godziny ? Sama nie wiem, ale była to wieczność. Chciałam uciec i teraz miałam dobrą okazję, gdy on śpi. Wyjdę stąd po cichu i ucieknę jak najdalej. Znajdę posterunek policji, a tam mi już pomogą. Nie mogąc dłużej już wytrzymać zdjęłam delikatnie jego rękę ze mnie i wstałam. Jak najciszej się tylko dało wyszłam z pokoju i skierowałam w dół. Znalazłam tam moje buty i jakąś bluzę. Założyłam to na siebie i zaczynałam powoli otwierać drzwi, gdy usłyszałam odgłos odbezpieczanej broni.
-Dokądś się wybierasz kochanie ?  - przełknęłam głośno ślinę i poczułam przy mojej głowie zimny metal. Jakim cudem wiedział !? Przecież nawet nie zaszeleściłam ani razu!
-Eleno dokąd chciałaś w środku nocy iść ? - nie mogła wydobyć z siebie głosu wciąć czując ten okropny, zimny metal tuż przy moim czole.
-Myślałem, że już uzgodniliśmy kwestię prób ucieczek. Jednak widzę, że nie wierzysz mi. W takim razie coś ci pokaże. Zapraszam do piwnicy - no to po mnie. Właśnie w tym momencie wydałam na siebie wyrok śmierci. Przez własną głupotę. Zaraz. Jaką głupotę!? Przecież każdy normalny człowiek będący w mojej sytuacji próbowałby uciec! Opuścił broń i mocno trzymając mnie za nadgarstek szarpnął mną, abym zaczęła się ruszać. Byłam wystraszona. Nigdy nie myślałam, że moja śmierć będzie tak wyglądać.. Że skończę z kulą w głowie lub klatce piersiowej prawdopodobnie zakopana gdzieś na wpółżywa w lesie. Piwnica wyglądała.. Jak typowa piwnica. Poszarzałe ściany, w środku jakiś drewniany stół oraz dwa krzesła. Chłodne powietrze i do tego brak okien, a pod jedną ścian w rogu leżał materac. Na sam widok przechodziły mnie dreszcze.
-Chciałem po dobroci, ale skoro wolisz uciekać to może to cię czegoś nauczy i zaczniesz się mnie słuchać.

  Dziwiłam się jak on to mówi z takim spokojem, który mnie przerażał. Kazał mi usiąść na materacu. Nie chciałam pogarszać swojej sytuacji więc to zrobiłam. Igor stanął naprzeciw mnie. Podniósł broń i zaczął nią strzelać. Zacisnęłam mocno powieki spod których i tak wydobywały się moje łzy. Rękoma starałam się zatkać uszy, aby odgłos strzałów nie wydawał się aż tak głośny. Po chwili zapadła cisza. Poczułam jak jego dłoń podnosi mój podbródek w górę, abym patrzyła w jego oczy.
-Będziesz się mnie słuchać ? - patrzył na mnie i oczekiwał odpowiedzi, a ja nie mogłam wydobyć głosu z siebie. Patrzyłam moimi zapłakanymi oczami w jego pociągając co chwilę nosem.
-T-tak.. - udało w końcu mi się wydukać z siebie to jedno słowo.
-Nie będziesz próbować więcej uciekać ? - przeszywał mnie wzrokiem jakby chciał odczytać moje myśli. Cóż.. To już chyba jedyne co mi zostało, a w co on nie może ingerować. Pokiwałam głową, że nie będę. Na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.
-Przyjmij do wiadomości, że jesteś moją żoną. Ż O N Ą - przeliterował mi to słowo jak dziecku w przedszkolu - I tu jest nasz dom Eleno - podał mi rękę aby pomóc wstać. Nie chciałam, ale wolałam się mu nie sprzeciwiać po tym jak mi pokazał przed chwilą upust jego chorych emocji. Chciałam wiedzieć dlaczego zmienił mi imię, ale bałam się go spytać.
-D-dlaczego zmieniłeś mi imię ? - chciałam to wiedzieć. No chyba nie jest to dziwne ? Nie każdy komuś od tak zmienia imię i nazwisko. A no tak. Zapomniałam. Przecież jestem jego "żoną".
-Jak będziesz grzeczna to się dowiesz - przyciągnął mnie do siebie na co moje mięśnie spięły się.
 -I wiedz, że dziś nie rozpocząłem pewnych rzeczy które leżą w naszych obowiązkach małżeńskich. Wiedz tylko, że to się za parę dni zmieni - szeptał mi to do ucha błądząc rękami po moim ciele. Moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości, mięśnie spięły jeszcze bardziej, rytm serca znacznie przyśpieszył, a przez całe moje ciało przechodziły dreszcze wiedząc dokładnie o co mu chodzi.
-A teraz chodźmy spać - trzymał mnie za rękę i prowadził w górę domu do sypialni. Gdy już chciałam się położyć zatrzymał mnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Przełknęłam kolejny raz głośno ślinę, a on jak gdyby niby nic ściągnął bluzę którą założyłam wcześniej. Zostałam znów w tej krótkiej, wydekoltowanej, satynowej koszulce do spania. Błądził po mnie wzrokiem, a ja stałam jak sparaliżowana. Ukucnął tuż przede mną podnosząc lekko  unosząc moją stopę i zsunął jednego buta i robiąc to samo z drugim.
-Chyba nie zamierzałaś w tym wszystkim iść spać ? - zapytał z uśmiechem i ręką wskazał na łóżko, które było ogromne, abym się położyła. Zrobiłam to i obserwowałam jak Igor idzie w moje ślady. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że był on cały czas tylko w samej bieliźnie. Odwróciłam się do niego plecami. Jednak tak samo jak poprzednim razem, przysunął mnie do siebie i trzymał swoją ręką. Starał się jak mogłam, aby usnąć. Jednak sen jak nie chciał przyjść przedtem tak i teraz nie nadchodził. Jednak jak mniemam po dość długim czasie udało mi się zasnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz