11 stycznia 2016

Rozdział 20









* / Julka


2 dni później:

-Dobra Fabio udało ci się zrobić, aby nie namierzyli numeru Toma ?
-Dlaczego mojego !?
-Dlatego, że mnie przecież w Polsce już nie ma od jakiś paru dni. Gdyby ktoś rozpoznał mój głos to tyle. A ktoś musi dać cynk psom - patrzyłem na niego i tylko usłyszałem jak mówił sam do siebie, że zawsze on.
-Nie bój się dla niepoznaki trochę się pobawię i zmienię twój głos na głos dziecka - Fabio zaczął się śmiać za co oberwał od Toma w głowę.
-Dobra obnimat'sya zadnitsa. Fabio nagrywaj potem pozmieniaj co trzeba i dajcie im cynk. Czekajcie na znak kiedy. Zadzwonię do tego przygłupa czy gotowe wszystko - wybrałem numer Sergey'a. Po trzech sygnał odebrał i powiedział, że będzie się już zbierać więc musimy odczekać jeszcze jakieś trzydzieści minut, aby mógł spokojnie się oddalić. 
-Dobra macie trzydzieści minut. Po tym czasie dajecie cynk. Gliny będą tam w przeciągu piętnastu minut.  Gdy otworzą drzwi uruchomi się licznik. Nim dojdą do Luizy czas zacznie się im kończyć więc nie będą wstanie jej wynieść. 

* * * *
   Luizy nie ma już dwa dni. Nie wiem gdzie jest. Ostatnio byłam zanieść do jej pokoju suche pranie które zabierało niepotrzebnie miejsce  w łazience. Przypadkiem natrafiłem na parę małych saszetek z białym proszkiem. Wiedziałam co to jest i wiedziałam z czym się to wiąże jeśli zostawię to w jej rzeczach.  Przyglądałam się tym foliowym saszetkom  i schowałam je do kieszeni spodni. Spuszczę je potem w toalecie. Luiza będzie mi za to wdzięczna.
-Julka jesteś zajęta ? - z kuchni było słychać babcie. Z jej zdrowiem jest coraz gorzej. Ostatnio przestała wychodzić z domu.
-Nie, a czemu pytasz  ? - weszłam do kuchni otworzyłam lodówkę i chwyciłam karton z sokiem.
-Jak widzisz w lodówce pustki, a ja nie mam siły iść po zakupy.
-To zrób listę co trzeba kupić a ja pójdę za niedługo tylko trochę posprzątam w pokoju i zrobię zadania do szkoły.
-Dobrze i dziękuje ci. Jesteś kochana dziecko - na ostatnie stwierdzenie tylko przewróciłam oczami. Wychodziłam już z kuchni kiedy babcia spytała mnie o Luizę. Nie wiem co jej odpowiedzieć. Na pewno nie chce kłamać, ale czy mam wybór ? Siostra nie zostawiasz mi wyboru… Będę  gnić za to w piekle przez ciebie… Gdyby nie ja to babcia by już dawno zeszła na zawał słuchając o jej wybrakach. Powinna mi być wdzięczna, że to ja poszłam wtedy na komendę w jej sprawie i udało mi się przekonać babcię, że to tylko pomyłka. Od tamtego czasu Lu wracała coraz rzadziej lub wcale. Jak tak dalej pójdzie to znów zawali rok w szkole i ją z niej wyleją.. Nie wieże, że my jesteśmy spokrewnione ze sobą… Niestety takie są fakty.. Czasem mam nadzieję, że podmienili ją w szpitalu lub to ja trafiłam w nie te ręce.

  Szybko uporałam się z pracą domową. W oddali było słychać tylko jak wyją syreny. Musiał być jakiś wypadek. Ostatnim  razem, gdy tak było słychać jak wyją syreny, a do tego wcale nie lepiej psy okazało się, że osobówka zderzyła się z tirem… I właśnie przez takie historie nie mam zamiaru robić prawo jazdy. Ja się po prostu nie nadaję! Pierwsze co to rów, słup albo drzewo byłoby zaliczone. Tak… Zdecydowanie byłabym najgorszym kierowcą o ile nie uchodziłabym za postrach na drogach.

Przebrałam się, wzięłam listę z pieniędzmi i ruszyłam po zakupy. 

_____________________________
Tłumaczenie w zakładce :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz