10 stycznia 2016

Rozdział 19




2 tygodnie później:

   Wszystko szło zgodnie z planem. Dwa dni po telefonie Sergey i Tom pojawili się z towarami. Najdłużej zeszło mi czekać na tego debila Fabia. Rozumiem, że ma rodzinę i nie chce mu się ruszyć tego jego leniwego dupska.
No, ale do kurwy nędzy ja też będę miał rodzinę! I to już za parę dni jak wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jak na razie wszystko idzie wręcz idealnie co trochę mnie niepokoi. Sergey zajął się to dziwką Luizą. Zabawne. Jeszcze jakiś czas temu zrobiła by wszystko tylko by wskoczyć mi do łóżka. Teraz robi wszystko, aby to Sergey był zadowolony  i odpalił jej darmową działkę.  Tak uzależniłem tą szmatę od koki i amfy. Taki był plan, a raczej jego część, aby jej się pozbyć. To już zostawiłem Sergeyowi, aby się nią zajął. Uprzedziłem go tylko by nie zostawił żadnych śladów po sobie. Jego zadanie było banalnie proste. Miał się z nią spotkać w opuszczonej kopalni na obrzeżach Wałbrzycha, dać jej kolejną działkę metamfetaminy z tym, że o wiele większą i silniejszą. Sergey stwierdził, że da jej nieco podrasowaną działkę z dodatkami morfiny i barbituranu która ma działać usypiająco. Na koniec ma dać jej do picia Everclear. No przyznam, że postarał się.

* * * *
  Siedzieliśmy u mnie w salonie. Czekaliśmy w teraz już czwórkę bo na sam koniec dołączył łaskawie Fabio.  Załatwił dla mojej blondynki nowe dokumenty i wręczył mi nasz akt małżeństwa. Od teraz oficjalnie jesteśmy państwem Angelo z Włoch. Spojrzałem na zegarek - za jakieś półtorej godziny przyjdzie ta cała Luiza. Nie znosiłem obecności tej szmaty. Rzygać mi się chciało na sam jej widok. Istny plastik. No teraz to jego już resztki i ostatnie godziny jej nędznego życia.
-Tom - brunet spojrzał na mnie i kiwnął głową w moim kierunku dając znak, że słucha.
-Pojedziesz do galerii na drobne zakupy. Tylko streszczaj się bo nie mamy teraz za wiele już czasu. Na blacie w kuchni leży kasa i lista rzeczy wraz z rozmiarem co masz kupić.
-Dobra, a czemu ja a nie któryś z chłopaków ? -widać było, że nie na rękę mu teraz jest włóczenie się po galerii za damską bielizną czy ubraniami.
-Bo wydajesz się najmniej podejrzany z wyglądu. Ja muszę się spakować, a Fabio i Sergey mają za niedługo robotę do wykonania z tą… Z tą dziewczyną - widziałem tylko grymas na jego twarzy i ciche przekleństwa pod nosem, ale zabrał ze stołu kartkę z pieniędzmi i ruszył do sklepu.
-Slushaytea chto eto malo? Kakov plan? - słuchałem pakując się co mówi Sergey. Denerwowało mnie, że zamiast normalnie gadać to on ciągle po rusku.
-Shlyukha kak to, chto !?  - krew i złość zaczynała mnie zalewać. Tyle mu już mówiłem jaki mamy plan a ten debil zapomniał! Znowu kurwa zapomniał !
-On khochet byt' lish' - naszą wymianę zdań przerwał nam jego telefon. Sergey leniwie po niego sięgnął i spojrzał na wyświetlacz - Szljucha - odpowiedział nam i zaczął się śmiać, a my razem z nim. Dokończyłem pakowanie. Opróżniłem sejf za obrazem. To tak na wypadek, gdyby policja tu kiedyś wparowała.
-Blać ! Slishkom bystro! Idet zdes' uzhe...-  Sergey zaczął nerwowo chodzić po salonie. Ma rację za szybko. Tom jeszcze nie zdążył wrócić.
-Blać! Ja jebu! Sztoby tiebia wyjebali w sraku... Blać! - Fabio siedział i przysłuchiwał się nam. Nie dziwie się mu bo pewnie też bym tak robił gdybym nie znał rosyjskiego. Jedyne o czym teraz myślałem to by Tom się pośpieszył.
-Vy imeyete boleye tovary? - patrzyłem wyczekująco na jego słowa.
-U menya yest'  - uśmiechnąłem się   i kazałem mu go przygotować. Kończyłem się pakować. Dałem znać Tomowi i ma być w przeciągu piętnastu minut.
-Fabio pakuj sprzęt do Nissana. Ma być gotowy przed tym jak ona się tu pojawi- każdy z nas się uwijał ze swoją robotą. Sergey i Fabio ładowali to co będzie im potrzebne. Tom zapakował zakupy które  kupił do mojego samochodu, a ja sprawdzałem czy wszystko mam.

  O równej osiemnastej przyszła Luiza. Sergey wsadził ją do auta mówiąc, że dzisiejsza działka jest w innym miejscu i trochę się przejadą. Nie przeszkadzało jej to. Jak zwykle była ubrana w bluzkę z dużym dekoltem i mini która ledwo zakrywała jej tyłek. Jako, że był koniec listopada nie obyło się bez rajstop i futra na sobie. Okropność.. Wyglądała gorzej niż dziwka. Tom pojechał drugim samochodem za nimi. Jest lekarzem więc przyda się tam, aby wszystko poszło jak trzeba. Ja zostałem z Fabiem w domu. To tak by było alibi jak coś choć i tak mnie nikt nie będzie podejrzewać. Teraz już nie jestem Igor. Od dziś jestem Umberto Angelo. Włoch posiadający spory majątek w postaci ziemi i winnic w Pienzie.
Siedzieliśmy w ciszy i czekaliśmy na telefon od Toma i Sergeya. Minęła godzina i nic. Dwie i nadal cisza. Denerwowałem się, że coś poszło nie tak. Po około dwie i pół godzinie telefon zaczął dzwonić - Tom.
-Co tak długo !? - to było pierwsze co byłem wstanie z siebie wyrzucić.
-Spokojnie. Wszystko poszło według naszego planu. Sergey miał tylko problem bo ta szmata nie chciała brać więcej towaru niż zwykle. Wkurwił się jak nie wiem.
-Kurwa i co teraz !? - teraz to ja byłem wkurwiony i to nieźle.
-Nic. Wcisnął jej w żyłę na chama i kazał jej przepić dla znieczulenia Everclear'em - usłyszałem ciszy śmiech.
-Dobra i co z nią ? - chciałem już wiedzieć czy mam ją z głowy czy muszę wtoczyć dodatkowy plan.
-Musiałem ją trochę dobić barbituranem. Po takiej dawce co jej zaaplikowaliśmy tego wszystkiego nie ma szans. A właśnie Sergey ma pytanie to daje ci go - byłem ciekawy co ten idiota wymyślił.
-YA mogu sdelat'  bum? -śmiać mi się chciało z niego. No idiota. Kompletny idiota.
-Ja jebu. Tiebia w pizdu. Da no ne srazu. Cherez dvoye sutok - to będzie dobry pomysł. Jednak ten idiota ma mózg i używa go od czasu do czasu.


_____________________________________________________________________________________

Wróciłam !! ;) Po dwóch tygodniach mamy nowy rozdział. Powoli zbliżamy się do końca. Zostało jeszcze tylko 7 rozdziałów oraz epilog. 

Tłumaczenie w zakładce TU .

Od razu  zapraszam na niespodziankę o której wspomniałam na wattpad na bloga "Destiny" :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz