Julka:
Słyszałam jak Luiza
wróciła do domu. Z ciekawości zerknęłam na godzinę. Była 6:30 rano. Nieźle
musiała zabalować, ale co mnie to interesuje. To nie moje zmartwienie. Chyba,
że ma kaca to będzie dla mnie o wiele wredniejsza niż zwykle… Chciałam jeszcze
iść spać, ale coś mi nie wychodziło.
Słońce lekko świeciło, ale zaczęło je przykrywać chmury. Wierciłam się jeszcze chwilę w łóżku. W końcu postanowiłam wstać i udać się do łazienki przed moją siostrą. Jak pomyślałam tak i zrobiłam. Wzięłam ciepły prysznic. Założyłam czystą bieliznę i szlafrok. Udałam się do pokoju, otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać ubrania. Wybrałam jasne rurki, biały t-shirt z sercem, a na to dżinsową, krótką kurtkę. Stanęłam przed lusterkiem chwilę się samej sobie przyglądając.
Słońce lekko świeciło, ale zaczęło je przykrywać chmury. Wierciłam się jeszcze chwilę w łóżku. W końcu postanowiłam wstać i udać się do łazienki przed moją siostrą. Jak pomyślałam tak i zrobiłam. Wzięłam ciepły prysznic. Założyłam czystą bieliznę i szlafrok. Udałam się do pokoju, otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać ubrania. Wybrałam jasne rurki, biały t-shirt z sercem, a na to dżinsową, krótką kurtkę. Stanęłam przed lusterkiem chwilę się samej sobie przyglądając.
-Boże znowu te
włosy… Każdy w inną stronę..- zrezygnowana westchnęłam. Uważałam swoje włosy za
jakąś męczarnie. Lekko falowane włosy ciężko było zawsze mi rozczesać. Oczy o
intensywnym zielonym kolorze i pełne usta. A na dodatek byłam niska. W
porównaniu z moją siostrą która wyglądała dość kobieco byłam hmm… Nijaka.
Niczym się nie wyróżniałam. No może jednym. I tylko tym. Oczami. Podobno
przyciągały uwagę, a niektórzy
twierdzili, ze mogłabym nimi zahipnotyzować każdego. Ciekawa teoria. Gdy byłam
już gotowa zeszłam do kuchni. Babcia już była i jadła śniadanie popijając kawą
i czytając poranną gazetę.
-A co tak wcześnie
zeszłaś na śniadanie?- babcia spytała nie spuszczając wzroku z gazety.
-Nie mogłam już
spać. - wzięłam z szafki miskę i płatki. Wyciągnęłam mleko, zalałam nim płatki
i ruszyłam z gotowym śniadaniem do stołu.
-Zjadłabyś coś
zdrowszego niż tylko te płatki. Raz na jakiś czas możesz przecież.
-Następnym razem
babciu. - zjadłam szybko całą zawartość miseczki i odłożyłam ją do zlewu. Pobiegłam na górę do pokoju, wzięłam torbę z
książkami, telefon i słuchawki. Sprawdziłam czy mam wszystko. Ubrałam moje miętowe
Conversy, zerknęłam na godzinę. Była 7:20 więc miałam jeszcze jakieś półtorej
godziny do rozpoczęcia się lekcji. Cóż przejdę się znów do szkoły. Spodobało mi
się nawet tak chodzić mimo, że miałam jakieś 3,5 km, a nie jak Majka
wyolbrzymiała ponad 5 km. Założyłam kurtkę i wyszłam z pokoju kierując się do wyjścia.
-Ja idę już babciu.
-Już ? A co tak
szybko? Przecież masz dopiero na 9 do szkoły. A co do wczoraj, no cóż.. Nigdy
nie było z tobą żadnego problemu więc ci odpuszczę tym razem. Ile masz mieć tą
karę?- babcia podeszła do mnie i czekała na odpowiedź.
-Ymm… No… Miesiąc..-
spuściłam wzrok i czułam jak rumienię się.
-Miesiąc !? No już
dobrze.. Trudno. I co robisz w ramach tej kary?- widziałam, że babcia się
zaciekawiła tą moją "karą".
-Wymazuje ze
szkolnych książek to co jest ołówkiem napisane, narysowane no i tak dalej. Ja
idę babciu bo chcę na spokojnie dojść bez pośpiechu. Pa!- krzyknęłam i
wybiegłam przez podwórko. Za bramą skręciłam w lewo a następnie znów w lewo i
już szłam prosto. Założyłam słuchawki i słuchałam muzyki.
Szłabym tak dalej
gdyby nie fakt, że znów zamyśliłam się i skręciłam nie tam co trzeba. Znalazłam
się na jakimś bogatym osiedlu. Wokół było pełno różnych willi jak i domów które
wyglądały na bardzo drogie. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nigdy nie byłam w tej
części miasta, a nazwa ulicy nic mi nie mówiła.
-No to super.. Znowu
się spóźnię..
W oddali zauważyłam
jakąś kobietę. Zaczęłam szybko iść w jej stronę by zapytać gdzie ja jestem.
Niestety. Nim doszłam do niej ona wsiadła do samochodu i odjechała w przeciwnym
kierunku. Stałam tak chwilę rozglądając się dookoła. Po drugiej stronie ulicy z
domu wyszedł jakiś mężczyzna. Beż żadnego namysłu zaczęłam biec w jego
kierunku.
-Niech pan poczeka!-
to było pierwsze co przyszło mi do głowy. Mężczyzna odwrócił się i zatrzymał
się. Gdy dobiegłam oparłam się rękoma o kolana ciężko oddychając spytałam:
-Przepraszam, ale
jaka to ulica?- z uśmiechem na twarzy, lekko czerwona podniosłam głowę.
Przyznam, że pewnie moja mina była bezcenna. Przede mną stał nauczyciel od historii.
-Jesteś tu i nie
wiesz jaka to ulica?- pytając uniósł brew do góry i krzywo uśmiechnął. -Ulica
Błękitna - powiedział i wskazał mi znak z nazwą ulicy. Otworzyłam szeroko oczy
i lekko buzię. No tak . Nie o to miałam pytać..
-Ja.. To znaczy…
Ym.. - widziałam tylko jak nauczyciel przygląda mi się z uśmiechem i
powstrzymuje, aby nie zacząć się ze mnie śmiać. - Zgubiłam drogę.. Zamyśliłam
się i jakoś tak tu się znalazłam… - czułam, że jestem cała czerwona i spuściłam
wzrok ku asfaltowi, który wydał mi się na tyle ciekawy, że liczyłam w nim każdą
najmniejszą szczelinę. Nauczyciel w końcu nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
Popatrzyłam na niego lekko speszona.
-Chodź. Wsiadaj
podwiozę cie już do szkoły bo nie zdążysz - mówił to i śmiał się jak gdyby
nigdy nic. Poszłam za nim. Nauczyciel siedział w samochodzie, a ja nie mogłam
się w sobie zebrać, aby dołączyć do niego. Widziałam tylko jak otwiera od
środka drzwi od strony pasażera :
-Będziesz tu tak
stać? Nie wiem gdzie mieszkasz ani jak tu się znalazłaś na drugim końcu miasta,
ale o ile wiem to -popatrzył na zegarek - za jakieś 20 minut zacznie się
lekcja. Nie miałam zbytnio wyboru jeśli nie chciałam się spóźnić. Wsiadłam i
odjechaliśmy.
-Dziękuje - tylko
tyle byłam wstanie powiedzieć. Kierowca popatrzył na mnie i uśmiechnął się
ciepło. Droga przebiegła w milczeniu.
Dojechaliśmy w parę minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz