Luiza:
Podszedł do mnie i
usiadł na łóżku. Popatrzył na mnie ze zmieszaniem na twarzy po czym lekko
uśmiechnął się.
-Zaraz wracam -
wstał i wyszedł. Po paru sekundach wrócił. Trzymał poduszkę i drugą kołdrę.
Cholera nie pójdzie łatwo. I co teraz ? Na plan B jeszcze nie jest czas. To
tylko i wyłącznie w awaryjnej sytuacji. Myśl Luiza, myśl… Zauważyłam, że brunet
rozkłada się z pościelą na podłodze.
-Nie musisz. To ja
powinnam spać na podłodze..- uniosłam lekko głowę by mieć widok na niego.
-Przecież nie będę
spał z tobą w jednym łóżku. Jesteś moją uczennicą.
-Będzie cie jutro
wszystko bolało od tej podłogi…
Odpowiedziała mi
cisza. Śpi już ? Tak szybko by usnął? Nie, nie możliwe. Usłyszałam szelest. Wstał biorąc rzeczy i
usiadł na łóżku.
-Może i masz rację..
Ale pamiętaj, że między nami nic nie ma. Żeby potem nie chodziły po szkole
jakieś plotki, że my… Że no my coś tam tego.. Jasne?
-Tak jasne -
zamknęłam oczy - Dziękuje -zasnęłam. Nie
wiem ile spałam ,ale chyba nie aż tak długo bo było ciemno nadal. Muszę
działać. Odkryłam się. Zaczęłam udawać, że nadal śpię, ale śni mi się coś
złego. Wierciłam się na łóżku. W pewnym momencie niby przypadkiem uderzyłam
śpiącego obok mnie Igora. Obudził się. Jest dobrze. Słyszałam jak mówi moje
imię. Nadal wierciłam się. Czułam jak Igor chwyta moje ramiona i lekko stara
się mnie przytrzymać. Nie ułatwiałam mu tego. Wręcz przeciwnie. Czułam, że
siada na moich nogach okrakiem. Ramiona nadal mi trzymał. Lekko krzyknęłam i
podniosłam się do góry na tyle na ile było to możliwe. Moja twarz była
centralnie naprzeciw jego. Widziałam jak nasze oczy spotkały się. Udawałam
speszoną i wystraszoną. Pocałowałam go. Czułam jak jego mięśnie napinają się.
-Lui… - nie dałam mu
dokończyć. Znów go pocałowałam w usta. Odsunął mnie od siebie.
-Luiza nie możemy.
Mówiłem ci to. Lepiej będzie jak pójdę
spać do salonu - wstał zbierając rzeczy i wyszedł z pokoju. Z mich rzeczy
wyciągnęłam telefon i napisałam do Roks:
L: 'Możesz
się zbierać już po mnie'
Nie
czekałam długo na odpowiedź.
R: 'Już?
Co tak szybko? Myślałam, że będziesz u niego do rana'
L: 'Bierz
dupę w troki i przyjedź po mnie !'
R: 'Dobra,
spoko. Wyluzuj. Będę za 30 minut'
Wstałam i ubrałam
się. Lekko ogarnęłam i czekałam na znak od Roks, że już czeka przed domem.
Po dwudziestu
minutach napisała, że jest już. Miałam już wychodzić z pokoju, ale wpadłam na
pomysł. Schowałam cicho moją torebkę między rzeczy które dał mi Igor. Niech nie
myśli, że odpuszczę mu tak łatwo. Jeszcze tu wrócę dziś.
* *
* *
-Co jest? Czemu tak
szybko? - widziałam, że Roks jest ciekawa.
-Nic kurwa.
-Jak kurwa nic!?
-No normalnie nic
kurwa! Nie wiem co on kurwa pedałem jest !? Zero jakichkolwiek oznak, że coś
chce. Nic! Jak kamień! - powiedziałam na jednym wdechu, gdy jechałyśmy w stronę
mojego domu. Roks nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. Spojrzałam na nią.
-I co cie tak kurwa
cieszy ?
-Nie no nic. Może on
nie z takich co tak na szybko lubią ? No albo rzeczywiście pedał - mówiąc to
kręciła głową na boki i śmiała się.
-Może. Ale niech nie
myśli, że mu odpuszczę. Jeszcze dziś zawitam u jego drzwi znowu.
-Tak ? I co
wymyślisz tym razem? - spytała już spokojnie skupiając całą uwagę na drodze.
-Jak to co ? A myślisz, że po jakiego chuja zostawiłam tam
torebkę z dokumentami, kluczami i telefonem ? -Zaczęłyśmy się obie śmiać.
-Dobre, dobre. Może
dzisiaj ci się uda, a jak nie to znaczy, że serio jest pedałem. Ty, a może ty
nie w jego typie jesteś !? - Ruda wymyślała coraz to nowsze przypuszczenia co
do Igora.
Dojechałyśmy do
mojego domu. Wysiadając powiedziałam jej tylko z uśmiechem na twarzy:
-Złotko jak nie ja
jestem w jego typie to niby kto ? - zatrzasnęłam drzwi auta i skierowałam się w
stronę mojego okna od pokoju. Cicho jak zawsze weszłam po drabince i rzuciłam
się na łóżko pogrążając w śnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz