6 listopada 2015

Rozdział 5



Luiza:

 Podszedł do mnie i usiadł na łóżku. Popatrzył na mnie ze zmieszaniem na twarzy po czym lekko uśmiechnął się.
-Zaraz wracam - wstał i wyszedł. Po paru sekundach wrócił. Trzymał poduszkę i drugą kołdrę. Cholera nie pójdzie łatwo. I co teraz ? Na plan B jeszcze nie jest czas. To tylko i wyłącznie w awaryjnej sytuacji. Myśl Luiza, myśl… Zauważyłam, że brunet rozkłada się z pościelą na podłodze.
-Nie musisz. To ja powinnam spać na podłodze..- uniosłam lekko głowę by mieć widok na niego.
-Przecież nie będę spał z tobą w jednym łóżku. Jesteś moją uczennicą.
-Będzie cie jutro wszystko bolało od tej podłogi…
Odpowiedziała mi cisza. Śpi już ? Tak szybko by usnął? Nie, nie możliwe.  Usłyszałam szelest. Wstał biorąc rzeczy i usiadł na łóżku.
-Może i masz rację.. Ale pamiętaj, że między nami nic nie ma. Żeby potem nie chodziły po szkole jakieś plotki, że my… Że no my coś tam tego.. Jasne?
-Tak jasne - zamknęłam oczy - Dziękuje  -zasnęłam. Nie wiem ile spałam ,ale chyba nie aż tak długo bo było ciemno nadal. Muszę działać. Odkryłam się. Zaczęłam udawać, że nadal śpię, ale śni mi się coś złego. Wierciłam się na łóżku. W pewnym momencie niby przypadkiem uderzyłam śpiącego obok mnie Igora. Obudził się. Jest dobrze. Słyszałam jak mówi moje imię. Nadal wierciłam się. Czułam jak Igor chwyta moje ramiona i lekko stara się mnie przytrzymać. Nie ułatwiałam mu tego. Wręcz przeciwnie. Czułam, że siada na moich nogach okrakiem. Ramiona nadal mi trzymał. Lekko krzyknęłam i podniosłam się do góry na tyle na ile było to możliwe. Moja twarz była centralnie naprzeciw jego. Widziałam jak nasze oczy spotkały się. Udawałam speszoną i wystraszoną. Pocałowałam go. Czułam jak jego mięśnie napinają się.
-Lui… - nie dałam mu dokończyć. Znów go pocałowałam w usta. Odsunął mnie od siebie.
-Luiza nie możemy. Mówiłem ci to.  Lepiej będzie jak pójdę spać do salonu - wstał zbierając rzeczy i wyszedł z pokoju. Z mich rzeczy wyciągnęłam telefon i napisałam do Roks:
L: 'Możesz się zbierać już po mnie'
Nie czekałam długo na odpowiedź.
R: 'Już? Co tak szybko? Myślałam, że będziesz u niego do rana'
L: 'Bierz dupę w troki i przyjedź po mnie !'
R: 'Dobra, spoko. Wyluzuj. Będę za 30 minut'
  Wstałam i ubrałam się. Lekko ogarnęłam i czekałam na znak od Roks, że już czeka przed domem.

  Po dwudziestu minutach napisała, że jest już. Miałam już wychodzić z pokoju, ale wpadłam na pomysł. Schowałam cicho moją torebkę między rzeczy które dał mi Igor. Niech nie myśli, że odpuszczę mu tak łatwo. Jeszcze tu wrócę dziś.


*  *  *  *

-Co jest? Czemu tak szybko? - widziałam, że Roks jest ciekawa.
-Nic kurwa.
-Jak kurwa nic!?
-No normalnie nic kurwa! Nie wiem co on kurwa pedałem jest !? Zero jakichkolwiek oznak, że coś chce. Nic! Jak kamień! - powiedziałam na jednym wdechu, gdy jechałyśmy w stronę mojego domu. Roks nie wytrzymała i wybuchła śmiechem. Spojrzałam na nią.
-I co cie tak kurwa cieszy ?
-Nie no nic. Może on nie z takich co tak na szybko lubią ? No albo rzeczywiście pedał - mówiąc to kręciła głową na boki i śmiała się.
-Może. Ale niech nie myśli, że mu odpuszczę. Jeszcze dziś zawitam u jego drzwi znowu.
-Tak ? I co wymyślisz tym razem? - spytała już spokojnie skupiając całą uwagę na drodze.
-Jak to co ?  A myślisz, że po jakiego chuja zostawiłam tam torebkę z dokumentami, kluczami i telefonem ? -Zaczęłyśmy się obie śmiać.
-Dobre, dobre. Może dzisiaj ci się uda, a jak nie to znaczy, że serio jest pedałem. Ty, a może ty nie w jego typie jesteś !? - Ruda wymyślała coraz to nowsze przypuszczenia co do Igora.
Dojechałyśmy do mojego domu. Wysiadając powiedziałam jej tylko z uśmiechem na twarzy:

-Złotko jak nie ja jestem w jego typie to niby kto ? - zatrzasnęłam drzwi auta i skierowałam się w stronę mojego okna od pokoju. Cicho jak zawsze weszłam po drabince i rzuciłam się na łóżko pogrążając w śnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz