Julka:
Obudziłam się rano.
Na początku nie mogłam skojarzyć gdzie jestem. Dopiero po chwili wszystko
przypomniałam sobie: parapet, kostka, jazda autem, salon nauczyciela,
zaskoczenie, noc u niego. No
nieźle. A jeszcze przedwczoraj bym nawet nie pomyślała, że może mnie coś takiego spotkać. Przecież takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Majce nawet nie powiem o tym. Po jej wczorajszej reakcji na to, gdy Igor mnie podwiózł po tym gdy zgubiłam drogę. Teraz to by pewnie już planowała nasz ślub i ilość dzieci. Cała Majka. Wstałam z wygodnego łóżka i skierowałam się do kuchni. Igor akurat smażył coś. Nie wiem jak on to robi. Schodziłam cicho, a i tak usłyszał mnie i z uśmiechem na twarzy oraz patelnią w ręce odwrócił się.
nieźle. A jeszcze przedwczoraj bym nawet nie pomyślała, że może mnie coś takiego spotkać. Przecież takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Majce nawet nie powiem o tym. Po jej wczorajszej reakcji na to, gdy Igor mnie podwiózł po tym gdy zgubiłam drogę. Teraz to by pewnie już planowała nasz ślub i ilość dzieci. Cała Majka. Wstałam z wygodnego łóżka i skierowałam się do kuchni. Igor akurat smażył coś. Nie wiem jak on to robi. Schodziłam cicho, a i tak usłyszał mnie i z uśmiechem na twarzy oraz patelnią w ręce odwrócił się.
-Głodna ? Na pewno
tak. Zresztą bez śniadania nie wypuszczę cie - usiadłam przy stole, który był
już nakryty dla dwóch osób. Za moment na talerzu znalazła się jajecznica z hmm
czymś czerwonym.
-Smacznego - usiadł
naprzeciw mnie i sam zaczął jeść. Dopiero teraz zorientowałam się, że jestem
tylko i wyłącznie w jego koszulce, a on sam siedział w spodniach dresowych.
-Co to jest to
czerwone? - przypatrywałam się temu
czemuś bojąc zjeść.
-Papryka. Jedz bo
wystygnie - nie trzeba mi powtarzać długo. Zjadłam i smakowało mi pomimo, że
nie przepadam za papryką. Po śniadaniu i porannej toalecie ubrałam się w
wczorajsze ubrania. Dzisiaj miałam lekcje na 7:30, a była już 7:15. No to
ładnie w ciągu paru dni spóźnię się kolejny raz…
-Na którą masz dziś
do szkoły? - Igor spytał widząc moje zdenerwowanie.
-Na 7:30.. Już nie
zdążę.. To drugi koniec miasta..- zrezygnowana usiadłam na kanapie.
-Poczekaj chwilę i
odwiozę cie - wyszedł z salonu i ruszył na górę. Nie minęło pięć minut jak
nauczyciel był gotowy.
-Nie trzeba. Pójdę
pieszo - upierałam się i chciałam już wyjść.
-Jest koniec
października, a na dodatek jest chłodno. Jeżeli chcesz być chora, spóźnić się i
mieć kolejną karę to proszę bardzo- wyjrzałam przez okno. Było pochmurno, a ja nie miałam zbyt ciepłych ubrań na sobie.
-To jak ? Jedziesz
ze mną ? A i dzisiaj nie będzie kary. Jest konferencja.
Wyszliśmy z domu i
skierowaliśmy do auta. Wiał chłodny wiatr i zanosiło się na deszcz. Dobrze, że
w szafce mam parasol.
Lekcje minęły. Majki
dziś nie było jak i paru innych osób w tym mojej siostry. Podobno jakiś wirus
panuje. Babcia też ostatnio nie najlepiej się czuje. Jest coraz słabsza. Od paru
godzin nieustannie leje i nie zanosi się na to, aby przestało w najbliższym
czasie. Na dodatek w szafce nie było parasola.. Nie zostało mi nic tylko
przebiec się szybko na przystanek.
-Czy ja mam jakiegoś
pecha ostatnio.. Znów autobus za dwie godziny… Zamarznę nim doczekam się jego
przyjazdu…
Rozejrzałam się
wokół i ruszyłam dobrze już znaną mi drogą do domu. Co jakiś czas przejeżdżał
obok mnie samochód. Robiło się ciemno. Widziałam, że jedzie za mną jakiś
samochód z dużą prędkością. Zeszłam bardziej na pobocze. Samochód mnie minął
przy okazji wjeżdżając w największą kałużę.
Nie dość, że byłam
cała mokra to teraz i brudna od błota.
Byłam już niedaleko
domu. Jechało jakieś auto wolno. Zatrzymało się niedaleko mnie, a szyba
opuściła.
-Julka? Czemu
idziesz w deszczu? Będziesz chora! - taak… Igor wiedział jak pocieszyć.
-Nie było autobusu
tak jak i mojego parasola w szafce.. - byłam cała mokra, brudna i szczękałam
zębami z zimna.
-Wsiadaj podwiozę
cie.
-Nie trzeba,
mieszkam za rogiem.
-No dobrze.. Ale
wygrzej się w domu! - zamknął okno i odjechał. Przed drzwiami domu ściągnęłam
mokre buty i weszłam do domu. Poszłam do łazienki. Pozbyłam się mokrych ubrań i
założyłam suche i ciepłe. Zjadłam obiad i usiadłam z laptopem na kolanach na parapecie.
Babci i Luizy nie było. Choć tyle. Nie musiałam się tłumaczyć z mojego
okropnego stanu. Sprawdziłam na necie wszystko czyli wszystkie profile jakie
miałam. Twitter, facebook, myspace, whatsapp, snapchat, kik, tumblr, weheartit,
qeep. Nie wiedząc co robić i za ile wróci babcia położyłam się do łóżka. Sama
nie wiem czemu, ale moje oczy chciały spać. Chwilę z nimi walczyłam, ale na
próżno. Usnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz