27 października 2015

Rozdział 3


Luiza:


Raczej nie zrobiłam wielkiego hałasu. Wstałam, otrzepałam ubranie i poszłam. Za rogiem czekała samochodem już Roksi.
-No co tak długo ? Już korzenie zapuściłam tu.
Nie dramatyzuj. Musiałam poczekać aż babka pójdzie spać.- popatrzyłam na nią i zaczęłam się śmiać.
-No i co cie tak śmieszy?- popatrzyła się.
-Bo dziś pogrążyłam Juleczkę. Ukochaną, grzeczną, wzorową i chuj wie co tam jeszcze ukochaną wnuczusie babki- Roks wybuchnęła  głośno śmiechem, odpaliła silnik i ruszyłyśmy.
-Wiesz gdzie mieszka?- spytałam ją  w końcu. Moja ciekawość nie wytrzymała.
-Pewnie, że wiem. Siedziałam jak debilka pod tą szkołą i czekałam by za nim jechać. Zaraz będziemy na miejscu. Pamiętaj. Za to, ze to zrobiłam mi też łatwisz ocenę- odwróciła głowę i z uśmiechem mrugnęła do mnie na co zaczęłam się śmiać.
-Dobra, dobra. Ale pamiętaj, że on jest mój.
-Dobra. Pomyślimy nad tym jeszcze. Zawsze możesz przecież podzielić się z potrzebującą- na to zdanie nie dało się nie śmiać. Zatrzymałyśmy się pod jakimś domem.
-Dobra jesteśmy. To ta chata.
Gwizdnęłam.- No no no. Ładnie nadziany musi być.
-Pamiętasz jakby co plan B? -popatrzyła na mnie z powagą.
-Pewnie, że tak. Dobra dawaj tą wódkę, piwo i co tam masz.
Ruda sięgnęła do tyłu po reklamówkę i mi ją podała. - Ale jak chcesz to zrobić to wysiadaj.
-Co!? Ale czemu?- spytałam zdziwiona.
-Jak to czemu? Bo zafajdasz mi całą tapicerkę!
Wysiadłam. Otworzyłam dwa piwa, wzięłam waciki i nalałam na nie piwo. Zaczęłam się nimi smarować. Resztę piwa wypiłam. Otworzyłam wódkę i zrobiłam to samo. No prawię bo wypiłam tylko dwa łyki. Resztę zostawiłam w butelce. Wsiadłam do auta i przebrałam buty. Roks wzięła chusteczkę higieniczną, namoczyła w butelce z wodą i rozmazała mi makijaż. Na koniec poszarpałyśmy nieco moje włosy i rajstopy.
-No, no wyglądasz jakby ktoś cie nieźle pokiereszował.
-No i tak mam wyglądać. Dobra to idę. Zgaś światła i odjedź z piskiem.
-Spoko wiem co mam robić. Dobra to powodzenia. Daj znać potem!
I ruszyła z piskiem. Ściągnęłam jedną szpilkę i ruszyłam do drzwi. Widziałam przez okno, że Igor nie śpi jeszcze. Delikatnie zapukałam do drzwi. Nie czekałam długo. Po chwili otworzył je Igor.

-Ty tutaj? Co ci się stało?- spytał lekko przestraszony. Otworzyłam usta by coś powiedzieć i udałam, że mdleję. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz