Luiza:
Raczej nie zrobiłam
wielkiego hałasu. Wstałam, otrzepałam ubranie i poszłam. Za rogiem czekała
samochodem już Roksi.
-No co tak długo ?
Już korzenie zapuściłam tu.
Nie dramatyzuj.
Musiałam poczekać aż babka pójdzie spać.- popatrzyłam na nią i zaczęłam się
śmiać.
-No i co cie tak
śmieszy?- popatrzyła się.
-Bo dziś pogrążyłam
Juleczkę. Ukochaną, grzeczną, wzorową i chuj wie co tam jeszcze ukochaną
wnuczusie babki- Roks wybuchnęła głośno
śmiechem, odpaliła silnik i ruszyłyśmy.
-Wiesz gdzie
mieszka?- spytałam ją w końcu. Moja
ciekawość nie wytrzymała.
-Pewnie, że wiem.
Siedziałam jak debilka pod tą szkołą i czekałam by za nim jechać. Zaraz
będziemy na miejscu. Pamiętaj. Za to, ze to zrobiłam mi też łatwisz ocenę-
odwróciła głowę i z uśmiechem mrugnęła do mnie na co zaczęłam się śmiać.
-Dobra, dobra. Ale
pamiętaj, że on jest mój.
-Dobra. Pomyślimy
nad tym jeszcze. Zawsze możesz przecież podzielić się z potrzebującą- na to
zdanie nie dało się nie śmiać. Zatrzymałyśmy się pod jakimś domem.
-Dobra jesteśmy. To
ta chata.
Gwizdnęłam.- No no
no. Ładnie nadziany musi być.
-Pamiętasz jakby co
plan B? -popatrzyła na mnie z powagą.
-Pewnie, że tak.
Dobra dawaj tą wódkę, piwo i co tam masz.
Ruda sięgnęła do
tyłu po reklamówkę i mi ją podała. - Ale jak chcesz to zrobić to wysiadaj.
-Co!? Ale czemu?-
spytałam zdziwiona.
-Jak to czemu? Bo
zafajdasz mi całą tapicerkę!
Wysiadłam.
Otworzyłam dwa piwa, wzięłam waciki i nalałam na nie piwo. Zaczęłam się nimi
smarować. Resztę piwa wypiłam. Otworzyłam wódkę i zrobiłam to samo. No prawię
bo wypiłam tylko dwa łyki. Resztę zostawiłam w butelce. Wsiadłam do auta i
przebrałam buty. Roks wzięła chusteczkę higieniczną, namoczyła w butelce z wodą
i rozmazała mi makijaż. Na koniec poszarpałyśmy nieco moje włosy i rajstopy.
-No, no wyglądasz
jakby ktoś cie nieźle pokiereszował.
-No i tak mam
wyglądać. Dobra to idę. Zgaś światła i odjedź z piskiem.
-Spoko wiem co mam
robić. Dobra to powodzenia. Daj znać potem!
I ruszyła z piskiem.
Ściągnęłam jedną szpilkę i ruszyłam do drzwi. Widziałam przez okno, że Igor nie
śpi jeszcze. Delikatnie zapukałam do drzwi. Nie czekałam długo. Po chwili
otworzył je Igor.
-Ty tutaj? Co ci się
stało?- spytał lekko przestraszony. Otworzyłam usta by coś powiedzieć i udałam,
że mdleję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz