25 października 2015

Rozdział 2

  

  Gdy już w miarę się uspokoiłam i odsunęłam od Ma… Pana Straussa !? Otworzyłam buzię i chciałam coś powiedzieć. Widziałam, że pan Strauss był lekko zmieszany.
-Julka! Tu jesteś ! Wszędzie cie szukam !-zauważyłam jak idzie z prędkością światła w moją stronę. Popatrzyłam jeszcze raz na nauczyciela. Nadal stał i patrzył się na mnie. Rzuciłam tylko krótkie
-Ja… Ja przepraszam… - już zaczynałam odchodzić w stronę Majki, ale oczywiście usłyszałam:
-Dziś po lekcjach w Sali 145B. Pamiętaj, że to twoja kara.- nic nie odpowiedziałam. Majka doszła do mnie i równym krokiem udałyśmy się na resztę lekcji dzisiejszego dnia. Minęły bardzo szybko. Na większości byłam nieobecna duchem. Myślałam o tym co się stało dzisiaj.


  Po skończonych lekcjach pożegnałam się z Majką i udałam do Sali 145B gdzie miałam odbywać  karę.. Napisałam wcześniej babci sms, że będę później w domu. Zapukałam do drzwi, otworzyłam i weszłam do  środka.
-Już myślałem, że nie przyjdziesz.- powiedział to po czym spojrzał na mnie znad czytanej właśnie książki.
-Dopiero co skończyłam lekcję..- próbowałam usprawiedliwić swoje kolejne spóźnienie dzisiejszego dnia.
-Tak ściślej to - zerknął na zegarek, który dopiero teraz zauważyłam na jego ręce - piętnaście minut temu. Dlatego te piętnaście minut doliczę do twojej dzisiejszej kary. Siadaj. Widzisz ten stos książek ?- wskazał ruchem głowy na dwa stosy książek.
-Tak widzę.
-Twoja kara to przeglądnąć te dwa stosy książek kartka po kartce. Tam gdzie będzie popisane ołówkiem musisz to wymazać. - gdy skończył mówić wrócił do czytania książki. Wzięłam pierwszą książkę. Zaczęłam wymazywać. Nie wiem ile już tam byłam. Nadgarstek mnie już bolał. Na dodatek nie mam odrobionych zadań domowych na jutro. Spojrzałam na zegarek, który wisiał nad tablicą. Wskazywał, że była 18:30 już. Zaraz która !? Usłyszałam szelest. Zobaczyłam, że nauczyciel odkłada książkę i zerka na zegarek.
-O to już tak późno ? Dobra zbieraj się do domu.  Dokończysz jutro. Nie myśl, że odpuszczę ci karę z tamtego powodu o którym nie wiedziałem. - popatrzyłam na niego - Dobrze panie profesorze.
-I proszę mów mi po imieniu jak reszta uczniów. Nie jestem aż tak stary by mówić mi per "pan". - uśmiechnął się, wstał podszedł i otworzył mi drzwi. Wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się do wyjścia. Było już ciemno. Wyszłam z szkoły i podeszłam do przystanku autobusowego. Sprawdziłam godzinę oraz kiedy mam autobus.
-Nie no to jakiś pech dzisiaj… dopiero za dwie godziny mam autobus..
Usiadłam na przystanku i zaczęłam czekać. Wyciągnęłam telefon z słuchawki i włączyłam muzykę, aby jakoś urozmaicić sobie czekanie. A zresztą co będę czekać dwie godziny ? Zacznę iść a jak będę przy innym przystanku to wsiądę w autobus. W słuchawkach rozbrzmiały słowa:

I’ve only got 3 dollars left in my hands,
I walk down the sidewalk as i pass a dirty man
Walk up the staircase that leads to my hotel
I’m living in at a fancy hotel, yeayea

Then i’ll go up to my room
Fixate on what’s the deal
I’m alone again
Then i will crawl into the bed.

  Nawet  nie wiem kiedy jak doszłam do domu. Była godzina 21:30. Starałam się jak najciszej wejść do domu. Ściągnęłam buty i już zaczęłam iść do swojego pokoju. Jednak nie było mi to dane. Z kuchni wyszła babcia.
-Na litość Boską gdzieś ty tyle była!? Stoję w oknie od ponad dwóch godzin i się zamartwiam! Twoja siostra już dawno wróciła co jak na nią to cud! Zaczynasz brać z niej przykład!? - babcia nie dawała mi dojść do słowa. Nie dała mi się wytłumaczyć.
-Byłam tyle w szkole… Zostałam dłużej by pomóc..- sama nie wiem czemu, ale skłamałam. Nie chciałam jej mówić o karze.
-Ooo widzę, że nasza Juleczka wróciła do domu i po drodze nauczyła się kłamać -z kuchni wyszła Luiza po czym posłała mi kpiący uśmieszek.
-O czym ty mówisz!? - oburzyła się babcia
-A to nie pochwaliła się ? -spojrzała na mnie i dokończyła mówić - Julcia dziś na historii usnęła na lekcji i za karę musiała zostać po lekcji by sprzątać.
-Co!? Julka! To prawda!?- widziałam, że babcia była zła. I to bardzo.. Dawno jej nie widziałam takiej wnerwionej.. Nawet na Luizę.
-No… Tak prawda..- powiedziałam i opuściłam głowę.
-Nie tak cie rodzice wychowywali… Marsz na górę moja droga panno! Ty tak samo!- gdy babcia skończyła mówić udała się do swojej sypialni. Widać było po niej, że te nerwy dały jej nieźle w kość.
-Mogłaś jej tego oszczędzić- po tych słowach zaczęłam iść schodami na górę do pokoju. Zauważyłam jeszcze tylko jak wzruszyła ramionami i poszła do swojego pokoju.
Leżałam w łóżku. Próbowałam usnąć, ale jakoś nie mogłam. Usłyszałam jak w ktoś otwiera okno w pokoju obok, a za chwilę jak coś upadło za oknem.
-Znów idzie na imprezę.

Powiedziałam sama do siebie i ziewnęłam, a potem usnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz