Julka i Luiza odkąd
rok temu straciły rodziców w wypadku mieszkały razem z babcią Apolonią. Była to
nadzwyczaj wesoła i wyrozumiała staruszka. Bardzo kochała swoje wnuczki i nigdy
niczego im nie żałowała, ani nie zakazywała. Jej zdaniem dziewczyny jak na swój
wiek już bardzo dużo przeszły.
Po śmierci rodziców
każda z dziewczyn zmieniła się.
Julka jeszcze
bardziej zamknęła się w sobie i starała skupić na nauce. Nie potrafiła
zrozumieć swojej siostry Luizy, która przez swoje zachowanie straciła rok w
liceum. Od tamtych wydarzeń obie straciły ze sobą kontakt, który wcześniej był
między nimi bardzo dobry. Teraz obie nie umiały ze sobą wytrzymać dłużej niż
dziesięć minut w jednym pomieszczeniu. A musiały wytrzymywać o wiele dłużej.
Luiza straciła rok przez co nie zdała do klasy maturalnej i teraz chodziła razem z swoją siostrą do jednej
klasy.
Obie nie były z tego
faktu zadowolone, ale musiały to przeboleć.
-Lui wyjdź już z tej
łazienki.. Spóźnię się do szkoły przez ciebie !
-Jak się raz
spóźnisz to nic ci nie będzie kujonie! Wyjdę jak będę gotowa!
-Siedzisz już tam od
dwóch godzin… - Julka denerwowała się coraz bardziej. Wiedziała, że jej siostra
robiła to specjalnie. A tym bardziej dziś, gdy Luiza dowiedziała się, że mają
lekcję z nowym nauczycielem. Podobno był młody i bardzo przystojny. Tak przynajmniej
twierdziły szkolne pięknisie, a w tym Luiza.
Luiza bardzo lubiła
robić siostrze na złość. W tym dniu tak się złożyło, że chciała wyglądać bardzo
pociągająco. Zawsze twierdziła, że jak chłopak sobie popatrzy to będzie on
potem jadł jej z ręki. W tym przypadku miał być to nowy nauczyciel historii. Szykowała
się tylko po to aby wyglądać jak najlepiej umie i tylko po to, aby nauczyciel
ją dostrzegł, a co za tym idzie - mogła go nieco uwieść i wykorzystać do tego,
aby dostać dobre oceny. Z zamyśleń wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi łazienki.
-Masz i nie rozbecz
się.
Julka nie
potrzebowała wiele czasu w łazience. Wykonała szybko poranne czynności, ubrała
się jak zwykle w dżinsy i koszulkę, wzięła rzeczy i była gotowa do wyjścia. Nie
malowała się. Nie lubiła tego robić.
-Ja idę babciu! Będę
około 16, pa!
-Uważaj tylko na
siebie i zjedz coś w szkole !
Julka wyszła z domu.
Przed sobą zobaczyła Luizę jak wsiadała do samochodu z resztą dziewczyn.
Widziała tylko jak jej siostra śmieje się, rozmawia i spogląda w jej stronę. W
tym momencie chichoty ustały.
-Młoda może
podrzucić cię do budy ? W końcu to i tak sama co moja. Niestety… - ostatnie
słowo powiedziała na tyle cicho, że usłyszały ją tylko jej przyjaciółki Emma i
Roksi.
-W sumie to czemu
nie..
-To jak chcesz to
się pośpiesz bo nie będziemy tu czekać aż się ruszysz!
Trochę niepewnie
zaczęłam iść w stronę auta. Dlaczego niepewnie ? Dlatego, że jak dotąd nigdy wcześniej moja siostra i jej
kumpele nigdy nie zaproponowały mi podwózki do szkoły. Gdy już byłam przy
samochodzie i chwytałam klamkę by otworzyć drzwi Luiza wybuchła śmiechem a
kierująca autem Roksi odjechała z piskiem opon. Na odchodnego a raczej
odjechanego usłyszałam tylko:
-Nara kujonie ! - i
tyle je było widać. Popatrzyłam na zegarek. Była 7:45, a do szkoły miałam
jakieś 3 kilometry. Niedaleko był przystanek autobusowy, ale niestety. Mój
autobus odjechał minutę temu, a następny będzie za 20 minut. Jeśli nie zacznę
iść to będę już spóźniona całkiem, a pierwsze dwie lekcje to historia z nowym
nauczycielem.. Ruszyłam chodnikiem szybkim krokiem.
* * * *
Tak jak myślałam
spóźniłam się. I to w dodatku ponad 15 minut.. Weszłam do szkoły i poszłam do
swojej szafki. Zabrałam potrzebne książki i poszłam. Zatrzymałam się przed salą
154B. Zerknęłam przez okienko. Nauczyciel prowadził lekcję. Niepewnie zapukałam
i otworzyłam drzwi Sali.
-Dzień dobry.
Przepraszam za spóźnienie.. - Weszłam i ze spuszczoną głową udałam się na swoje
miejsce pod oknem.
-A ty to jesteś ?-
przyglądał mi się i spoglądając do dziennika.
-Julia. Julia
Rutkowska - odpowiedziałam po czym wróciłam do patrzenia co dzieje się za
oknem.
-Dobrze. W takim
razie Julio zostaniesz po lekcjach w ramach spóźnienia do sprzątania Sali w
ramach kary. A do reszty na przyszłość- nie spóźniajcie się bo też będziecie
zostawać i sprzątać.
Przez salę przeszedł
pomruk niezadowolenia. Ja również nie byłam zadowolona z tego, że przez moją
siostrę dostałam pierwszy raz w życiu karę w szkole. Nie mogłam dziś zostać i
odbyć kary.. Babcia ostatnio źle się czuła i muszę jej pomóc w domowych obowiązkach,
aby ją odciążyć. Byłam tak pochłonięta myśleniem, że nie wiedziałam nic z
lekcji. Z zamyślenie wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Wstałam z ławki i wyszłam na korytarz.
Podeszła do mnie Majka. Była ona moją najlepszą i w sumie jedyną przyjaciółką
jaką miałam.
-Co z tobą Julka ?
Nigdy się nie spóźniałaś.. Stało się coś?- brązowooka przypatrywała mi się z
zmartwieniem na twarzy.
-Nie nic. Po prostu
autobus mi uciekł i musiałam iść na pieszo..
-Trzeba było
zadzwonić! Podjechałabym po ciebie ! Przecież ty masz kawał drogi od domu do
przystanku a co dopiero od domu do szkoły !- patrzyłam na Majkę. Widziałam na
jej twarzy złość i współczucie.
-Tak wiem, ale jakoś
nie pomyślałam o tym..- w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję. Druga
godzina historii. Nie powiem bo lubię ten przedmiot, ale dziś zwyczajnie dopadł
mnie dół i to mega.
Weszliśmy do Sali i
każdy zajął swoje miejsce. Wróciłam do myślenia co będę robić w domu i jak powiem babci o szkolnej karze..
Siedziałam tak wpatrzona w okno i nie wiem nawet kiedy moje powieki zamknęły
się.
Śniła
mi się szkoła. Miałam egzamin z historii. Egzaminatorem był nowy nauczyciel,
który mnie uczy. Patrzyłam na kartki z pytaniami. Z nerwów gryzłam długopis.
Popatrzyłam na zegarek. Zostało mi tylko pięć minut do końca a ja nic nie
napisałam! Nagle odezwał się pan Strauss:
-Koniec
czasu. Proszę oddać test.
Z snu wyrwało mnie
uderzenie. Zdezorientowana podniosłam głowę i rozglądnęłam się wokół. Dostałam
łokciem od Majki. W Sali była cisza i każdy na mnie spoglądał. Nie wiedziałam
co się dzieje.. Zauważyłam, że pan Strauss podchodzi z złą miną do naszej ławki.
-Julia Rutkowska.
Zadałem pytanie. Czy możesz mi na nie odpowiedzieć ?- spoglądał na mnie swoimi
błękitnymi oczami. Matko o czym ja myślę!
-Nie panie
profesorze… - odpowiedziałam speszona po czym opuściłam głowę do dołu patrząc na
swoje buty.
-Nie ? A wiesz w
ogóle jakie było pytanie?- każdy w Sali przyglądał się tej sytuacji.
-Nie nie wiem…-
nerwowo bawiłam się palcami dłoni.
-W takim razie
skontaktuje się z twoimi rodzicami i ich powiadomię o tym oraz o uwadze i
miesięcznej karze. -nauczyciel miał już odejść, ale czekał na moją odpowiedź.
-To..To niiiee jeest
możliwe… - odpowiedziałam jąkając się.
-Nie? Słucham
dlaczego.- widziałam, że nauczyciel tracił cierpliwość i był zirytowany.
Popatrzyłam w jego oczy.
-Moim rodzice nie
żyją…- po tych słowach łza spłynęła mi po policzku. Wstałam z miejsca, zabrałam
rzeczy i wyszłam z sali. Nie wiedziałam co robić. Nigdy wcześniej nie spóźniłam
się do szkoły, nie dostałam kary oraz nie wyszłam z lekcji w jej trakcie bez
pozwolenia. Nie byłam dziś sobą. Zaczęłam iść korytarzem. Doszłam do jego
polowy i usiałam na ławce która tam była. Siedziałam tak, a łzy same mi płynęły
z oczu. Usłyszałam tylko dzwonek na
przerwę. Kątem oka dostrzegłam, że ktoś idzie w moją stronę. Nie podniosłam
głowy. Byłam pewna, że to Majka. Przez łzy miałam rozmazany obraz. Nie
widziałam zbyt wiele. Wstałam i wtuliłam się w osobę stojącą przede mną i
zaczęłam głośno płakać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz