24 października 2015

Rozdział 1



  Julka i Luiza odkąd rok temu straciły rodziców w wypadku mieszkały razem z babcią Apolonią. Była to nadzwyczaj wesoła i wyrozumiała staruszka. Bardzo kochała swoje wnuczki i nigdy niczego im nie żałowała, ani nie zakazywała. Jej zdaniem dziewczyny jak na swój wiek już bardzo dużo przeszły.


Po śmierci rodziców każda z dziewczyn zmieniła się.
Julka jeszcze bardziej zamknęła się w sobie i starała skupić na nauce. Nie potrafiła zrozumieć swojej siostry Luizy, która przez swoje zachowanie straciła rok w liceum. Od tamtych wydarzeń obie straciły ze sobą kontakt, który wcześniej był między nimi bardzo dobry. Teraz obie nie umiały ze sobą wytrzymać dłużej niż dziesięć minut w jednym pomieszczeniu. A musiały wytrzymywać o wiele dłużej. Luiza straciła rok przez co nie zdała do klasy maturalnej i teraz  chodziła razem z swoją siostrą do jednej klasy.
Obie nie były z tego faktu zadowolone, ale musiały to przeboleć.
-Lui wyjdź już z tej łazienki.. Spóźnię się do szkoły przez ciebie !
-Jak się raz spóźnisz to nic ci nie będzie kujonie! Wyjdę jak będę gotowa!
-Siedzisz już tam od dwóch godzin… - Julka denerwowała się coraz bardziej. Wiedziała, że jej siostra robiła to specjalnie. A tym bardziej dziś, gdy Luiza dowiedziała się, że mają lekcję z nowym nauczycielem. Podobno był młody i bardzo przystojny. Tak przynajmniej twierdziły szkolne pięknisie, a w tym Luiza.

  Luiza bardzo lubiła robić siostrze na złość. W tym dniu tak się złożyło, że chciała wyglądać bardzo pociągająco. Zawsze twierdziła, że jak chłopak sobie popatrzy to będzie on potem jadł jej z ręki. W tym przypadku miał być to nowy nauczyciel historii. Szykowała się tylko po to aby wyglądać jak najlepiej umie i tylko po to, aby nauczyciel ją dostrzegł, a co za tym idzie - mogła go nieco uwieść i wykorzystać do tego, aby dostać dobre oceny. Z zamyśleń wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi łazienki.
-Masz i nie rozbecz się.
Julka nie potrzebowała wiele czasu w łazience. Wykonała szybko poranne czynności, ubrała się jak zwykle w dżinsy i koszulkę, wzięła rzeczy i była gotowa do wyjścia. Nie malowała się. Nie lubiła tego robić.
-Ja idę babciu! Będę około 16, pa!
-Uważaj tylko na siebie i zjedz coś w szkole !

  Julka wyszła z domu. Przed sobą zobaczyła Luizę jak wsiadała do samochodu z resztą dziewczyn. Widziała tylko jak jej siostra śmieje się, rozmawia i spogląda w jej stronę. W tym momencie chichoty ustały.
-Młoda może podrzucić cię do budy ? W końcu to i tak sama co moja. Niestety… - ostatnie słowo powiedziała na tyle cicho, że usłyszały ją tylko jej przyjaciółki Emma i Roksi.
-W sumie to czemu nie..
-To jak chcesz to się pośpiesz bo nie będziemy tu czekać aż się ruszysz!
Trochę niepewnie zaczęłam iść w stronę auta. Dlaczego niepewnie ? Dlatego, że  jak dotąd nigdy wcześniej moja siostra i jej kumpele nigdy nie zaproponowały mi podwózki do szkoły. Gdy już byłam przy samochodzie i chwytałam klamkę by otworzyć drzwi Luiza wybuchła śmiechem a kierująca autem Roksi odjechała z piskiem opon. Na odchodnego a raczej odjechanego usłyszałam tylko:
-Nara kujonie ! - i tyle je było widać. Popatrzyłam na zegarek. Była 7:45, a do szkoły miałam jakieś 3 kilometry. Niedaleko był przystanek autobusowy, ale niestety. Mój autobus odjechał minutę temu, a następny będzie za 20 minut. Jeśli nie zacznę iść to będę już spóźniona całkiem, a pierwsze dwie lekcje to historia z nowym nauczycielem.. Ruszyłam chodnikiem szybkim krokiem. 

*  *  *  *


  Tak jak myślałam spóźniłam się. I to w dodatku ponad 15 minut.. Weszłam do szkoły i poszłam do swojej szafki. Zabrałam potrzebne książki i poszłam. Zatrzymałam się przed salą 154B. Zerknęłam przez okienko. Nauczyciel prowadził lekcję. Niepewnie zapukałam i otworzyłam drzwi Sali.
-Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie.. - Weszłam i ze spuszczoną głową udałam się na swoje miejsce pod oknem.
-A ty to jesteś ?- przyglądał mi się i spoglądając do dziennika.
-Julia. Julia Rutkowska - odpowiedziałam po czym wróciłam do patrzenia co dzieje się za oknem.
-Dobrze. W takim razie Julio zostaniesz po lekcjach w ramach spóźnienia do sprzątania Sali w ramach kary. A do reszty na przyszłość- nie spóźniajcie się bo też będziecie zostawać i sprzątać.
Przez salę przeszedł pomruk niezadowolenia. Ja również nie byłam zadowolona z tego, że przez moją siostrę dostałam pierwszy raz w życiu karę w szkole. Nie mogłam dziś zostać i odbyć kary.. Babcia ostatnio źle się czuła i muszę jej pomóc w domowych obowiązkach, aby ją odciążyć. Byłam tak pochłonięta myśleniem, że nie wiedziałam nic z lekcji. Z zamyślenie wyrwał mnie dźwięk dzwonka.  Wstałam z ławki i wyszłam na korytarz. Podeszła do mnie Majka. Była ona moją najlepszą i w sumie jedyną przyjaciółką jaką miałam.
-Co z tobą Julka ? Nigdy się nie spóźniałaś.. Stało się coś?- brązowooka przypatrywała mi się z zmartwieniem na twarzy.
-Nie nic. Po prostu autobus mi uciekł i musiałam iść na pieszo..
-Trzeba było zadzwonić! Podjechałabym po ciebie ! Przecież ty masz kawał drogi od domu do przystanku a co dopiero od domu do szkoły !- patrzyłam na Majkę. Widziałam na jej twarzy złość i współczucie.
-Tak wiem, ale jakoś nie pomyślałam o tym..- w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję. Druga godzina historii. Nie powiem bo lubię ten przedmiot, ale dziś zwyczajnie dopadł mnie dół i to mega.
Weszliśmy do Sali i każdy zajął swoje miejsce. Wróciłam do myślenia co będę robić w domu  i jak powiem babci o szkolnej karze.. Siedziałam tak wpatrzona w okno i nie wiem nawet kiedy moje powieki zamknęły się.

Śniła mi się szkoła. Miałam egzamin z historii. Egzaminatorem był nowy nauczyciel, który mnie uczy. Patrzyłam na kartki z pytaniami. Z nerwów gryzłam długopis. Popatrzyłam na zegarek. Zostało mi tylko pięć minut do końca a ja nic nie napisałam! Nagle odezwał się pan Strauss:
-Koniec czasu. Proszę oddać test.

  Z snu wyrwało mnie uderzenie. Zdezorientowana podniosłam głowę i rozglądnęłam się wokół. Dostałam łokciem od Majki. W Sali była cisza i każdy na mnie spoglądał. Nie wiedziałam co się dzieje.. Zauważyłam, że pan Strauss podchodzi z złą miną do naszej ławki.
-Julia Rutkowska. Zadałem pytanie. Czy możesz mi na nie odpowiedzieć ?- spoglądał na mnie swoimi błękitnymi oczami. Matko o czym ja myślę!
-Nie panie profesorze… - odpowiedziałam speszona po czym opuściłam głowę do dołu patrząc na swoje buty.
-Nie ? A wiesz w ogóle jakie było pytanie?- każdy w Sali przyglądał się tej sytuacji.
-Nie nie wiem…- nerwowo bawiłam się palcami dłoni.
-W takim razie skontaktuje się z twoimi rodzicami i ich powiadomię o tym oraz o uwadze i miesięcznej karze. -nauczyciel miał już odejść, ale czekał na moją odpowiedź.
-To..To niiiee jeest możliwe… - odpowiedziałam jąkając się.
-Nie? Słucham dlaczego.- widziałam, że nauczyciel tracił cierpliwość i był zirytowany. Popatrzyłam w jego oczy.
-Moim rodzice nie żyją…- po tych słowach łza spłynęła mi po policzku. Wstałam z miejsca, zabrałam rzeczy i wyszłam z sali. Nie wiedziałam co robić. Nigdy wcześniej nie spóźniłam się do szkoły, nie dostałam kary oraz nie wyszłam z lekcji w jej trakcie bez pozwolenia. Nie byłam dziś sobą. Zaczęłam iść korytarzem. Doszłam do jego polowy i usiałam na ławce która tam była. Siedziałam tak, a łzy same mi płynęły z oczu.  Usłyszałam tylko dzwonek na przerwę. Kątem oka dostrzegłam, że ktoś idzie w moją stronę. Nie podniosłam głowy. Byłam pewna, że to Majka. Przez łzy miałam rozmazany obraz. Nie widziałam zbyt wiele. Wstałam i wtuliłam się w osobę stojącą przede mną i zaczęłam głośno płakać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz