Była chłodna jesienna noc. Ułożyłem ją
ostrożnie w pozycji półsiedzącej. Jej twarz nie okazywała już niczego. Żadnego
strachu, złości i nienawiści. Znałem ją już jakiś czas. Wiedziałem na co sobie
mogę pozwolić - i zrobiłem to. Nie po to, aby jakąś mi to dużą satysfakcję
sprawiło, no może trochę. Ekscytowało mnie to, że nikt nawet nie będzie mnie podejrzewać. A ona ? Dziewczyna z przeszłością.
Policja szybko zamknie sprawę. Teraz
zostało mi już tylko jedno. Najtrudniejsze.
***
-Dostaliśmy
zgłoszenie, zobacz.
Monika podała
swojemu przełożonemu akta sprawy.
-I co w tym
nadzwyczajnego ? Grupa dzieciaków która wagarowała znalazła narkomankę, która
przedawkowała. Takich spraw jest wiele i każda taka sama. Z braków kasy na
działkę i na głodzie są w stanie zrobić wszystko. Nie zawracaj mi tym głowy!
-Ale zobacz tu.
Babcia zgłosiła nam jej zaginięcie. Dziewczyna może i święta nie była, ale
takich akcji podobno nie odwalała. Tym bardziej babcia twierdzi, że nigdy nie
widziała wnuczki która wyglądałaby żeby była na głodzie.
-Nie rozumiem co w
tej sprawie nie daje ci spokoju ? Przecież wszystko jest jasne.
Zaczęła brać,
balować, nie wracać dłużej do domu. Kasy zaczęło brakować na działki i zaczął
się głód. Pokłóciła się pewnie z chłopakiem nie wytrzymała i strzeliła sobie
złoty strzał.
-Możliwe, ale mogło
być też zupełnie inaczej.
Monika nie dawała za
wygraną. Inspektor wiedział, że nie uda
mu się jej od tej sprawy odciągnąć.
-Więc jaka jest
twoim zdaniem wersja wydarzeń ?
-Ktoś od dłuższego
czasu ją tym szprycował i upozorował jej samobójstwo.
-A niby kto ? I jaki
miał motyw, aby ją zabić?
-Tego właśnie nie
wiem..
Inspektor popatrzył
chwilę na Monikę. Przypomniało mu się jak on będąc niedoświadczonym jeszcze
policjantem też sprzeciwił się zakończonej za szybko sprawie. Patrząc na Monikę
uzmysłowił sobie jak dawno temu to już było. Ile ? Dwadzieścia lat temu ? Nie chyba
trzydzieści. Zgubił rachubę czasu.
Wiedział, że kiedyś
trafi na kogoś podobnego, kto będzie chciał za wszelką cenę rozwiązać jakąś
zagadkę. Której wszyscy dali już spokój. Czy powinien się zgodzić i pozwolić prowadzić jej śledztwo ? Pewnie
nie, ale wiedział, że sam kiedyś też tak postąpił i dlatego jej przyzna tę
sprawę. Ale nie samej. Nie może sama jej prowadzić. Co jeśli coś odkryje ? Co
jeśli ma rację ? Wtedy sama naraziła by się na niebezpieczeństwo. A on ? Kiedy prowadził ostatnio wnikliwie
jakąś sprawę ? Sam już nie pamięta…
-Inspektorze czy
wszystko w porządku ? Dobrze się czujesz ? Może lekarza wezwać ?
-A na co mi lekarz
!? Co to już zamyślić się nie wolno ? Dobrze bierz tę sprawę, ale pod
warunkami.
-Jakimi?
-Masz mnie o
wszystkim informować. Wszystkie tropy, poszlaki, działania jakie chcesz podjąć
masz konsultować ze mną. I jeśli masz zamiar zabrać się za tą sprawę to ja
razem z tobą. Zrozumiano?
-Tak oczywiście.
Monika odwróciła się
i z małym uśmiechem wyszła z gabinetu inspektora. Zastanawiała się co to też
się takiego stało, że inspektor zmienił zdanie, a do tego wszystkiego sam
postanowił wraz z nią rozwiązać tą sprawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz